Co czeka Cię w mieście Pollensa (Pollenca) na Majorce?

Co czeka Cię w mieście Pollensa (Pollenca) na Majorce?

14 listopada 2019 0 przez redakcja

Ucieczka przed potopem turystów

Nie zawsze, wybierając się na wakacje, mam ochotę robić coś ekscytującego. Czasami jadąc na nie, najważniejsze jest dla mnie, żeby odpocząć. Tak po prostu, odpocząć, zrelaksować się, oczyścić myśli ze wszystkich zmartwień, stresów, niepewności i trudnych wspomnień. W takich chwilach ostatnie czego mi trzeba, to wielogodzinne szukanie miejsca parkingowego, stanie w ogromnych kolejkach czy wpadanie z jednego tłumu turystów w drugi. Chociaż poznawanie nowych osób na wakacjach może być ciekawym doświadczeniem, wzbogacającym człowieka o nowe opowieści, historie z życia, porady czy rozrywki, nie ma nic lepszego niż spędzenie odrobiny czasu sam na sam. Bez konieczności zabawiania drugiej osoby, ze swoimi myślami, z dobrą książką, po którą sięgnięcie odkłada się od kilku miesięcy, jak nie lat.

Wybierając się na samotne wakacje, a czasem lubię to robić, szukałam wyjątkowego miejsca, w którym nie będę atakowana przez wymagających mojej uwagi ludzi wokół. W którym będę mogła spokojnie usiąść w restauracji z lampką wina, podziwiając urokliwą okolicę, bez obaw, że ktoś zaraz będzie próbował uratować mnie z pozornej samotności. To właśnie samotne podróże sprawiają, że najwięcej dowiaduje się o sobie, a miasto Pollensa odegrało bardzo dużą rolę w tym procesie.

Pollensa, co to za miasto?

Miasto duchów, bo właśnie takie pierwsze określenie miasta Pollensa usłyszałam, znajduje się na Majorce. Nie sąsiaduje z żadną pobliską plażą, nie leży u stóp niezwykle obleganej stolicy wyspy. Jest małym, urokliwym punktem na mapie, na który wiele osób może nie zwrócić nawet większej uwagi. Ja zwróciłam i nie żałuję ani sekundy spędzonej w tym magicznym miasteczku. Jest ono mekką dla samotników, myślicieli, ludzi uwielbiających miejsca, w których czas jakby się zatrzymał.

Wędrując uliczkami, człowiek traci pewność, który mamy rok, jaki dzień tygodnia, czy nawet jaki miesiąc akurat wypada. Zabudowania są pełne wąskich uliczek biegnących wzdłuż kamiennych fasad niewysokich budynków, usianych kolorowymi, drewnianymi okiennicami, kontrastującymi z odcieniem ścian. Pełne tajemniczych zakamarków i sporej ilości schodów, które kuszą odwiedzających i zachęcają do sprawdzenia, do jakich miejsc mogą ich doprowadzić.

Wędrując w stronę centralnego placu miasteczka, można znaleźć się przy kaplicy na wzgórzu, z której widok jest jednym z najpiękniejszych, jakich można uświadczyć na całej wyspie.

Atrakcje w sennym miasteczku?

Dla osób zaintrygowanych ciągnącymi się w nieskończoność kamiennymi schodami czeka wyjątkowa nagroda. Można, oczywiście, przystanąć w drodze na szczyt schodów, na kilka chwil, zwiedzić okoliczne knajpki, sklepiki, których może i nie jest zbyt wiele, ale za to posiadają bardzo interesującą ofertę. Przy odrobinie szczęścia, w drodze na szczyt można trafić na okolicznych artystów, przygrywających wędrującym hiszpańskimi melodiami, czasem oferujących sprzedaż swoich szkiców, obrazów czy namalowanie karykatury turystów.

Po pokonaniu około 360 stopni w górę zwiedzającym ukazuje się kapliczka. Mowa właśnie o Calvario, niezwykłym miejscu, w którym pokora i upór człowieka w dążeniu na samą górę jest wynagrodzona niezwykłym widokiem.

Calvario i niesamowita kapliczka

Kapliczka, znajdująca się na szczycie schodów to jedno z kilku naprawdę wyjątkowych miejsc, które odwiedziłam w życiu. Jej wnętrze jest bardzo minimalistyczne, ale jednocześnie eleganckie. Niezwykły kontrast białych ścian z kamiennym ołtarzem i posadzką, dopełniają ciemne płaskorzeźby i ciężkie metalowe zdobienia. Łączy się w ten sposób delikatność niewielkiej kapliczki z monumentalnym stylem dekoracji.

Sama kapliczka jest niewielka, idealna na skromny ślub dla pary romantyków, marzących o klimatycznym miejscu na złożenie sobie przysięgi. Naprzeciw niej warto się na moment zatrzymać i spojrzeć na świat w oddali, domy i domki, przeplatające się z okoliczną roślinnością, a także na odległe góry i wzniesienia.

W tym miasteczku bardzo łatwo jest zatrzymać czas, łapać chwilę, przerwać na moment gonitwę dnia codziennego. Tak po prostu, złapać oddech. A kiedy przyjdzie zmęczenie i pierwsze oznaki głodu, w miasteczku jest kilka małych restauracji oferujących znakomite menu. Trudno jest znaleźć taką, w której potrawy będą przedstawione w języku angielskim, warto więc zaopatrzyć się w dobry translator, albo nawet lepiej, zaufać samym restauratorom, przy polecanych daniach.

Hiszpańska kuchnia obfituje we wspaniałe dania, warto na kilka chwil wyrwać się ze swojej codziennej strefy komfortu, zdecydować się z okazji wakacyjnego wyjazdu na spróbowanie czegoś nowego. A do wszystkiego można zamówić wyśmienite hiszpańskie wino, idealnie dopełniając doświadczenie.

Wieczory w miasteczku Pollenca to moja ulubiona pora dnia. W momencie, w którym promienie zachodzącego słońca padają na kamienne budynki i brązowe dachówki, człowiek odnosi wrażenie, jakby całe miasto na kilka chwil zapłonęło. Ten niezwykły widok zapada w pamięci na długie lata, a sam pobyt w Pollenca i te kilka chwil zadumy, refleksji mogą odmienić całe życie. Spróbowałam tej magii i wiem, że jeszcze kiedyś do tego miasteczka powrócę.